poniedziałek, 18 lipca 2016

Dzień szósty - wzdłuż Jeziora Szkoderskiego


Dzień zapowiada się deszczowo, więc postanawiamy odrobić krajoznawczą część planu. Chcemy przejechać wzdłuż Jeziora Szkoderskiego, po drodze w Virprazarze zatrzymać się na obiad w restauracji Badanj, słynącej z sałatki z wędzonego karpia, a w drodze powrotnej zahaczyć o Stary Bar (zabytkowa część Baru, położona 4 km od niego w stronę gór). Cała trasa ma ok. 100 km, z czego połowa przypada na jezioro.
Ruszamy w stronę granicy z Albanią, jadąc najpierw po w miarę płaskim terenie. W  miejscowości Vladimir odbijamy na północ, a następnie mozolnie wspinamy się na wysokość ok. 400 m. Ze szczytu rozciąga się widok na całe jezioro: po prawej stronie Albania, po lewej Virprazar, na jeziorze wyspy, na których widać pojedyncze domki, małe monastyry lub kościółki.



Przez dalsze 40 km droga wije się wśród gór, to wjeżdżamy, to zjeżdżamy, jezioro jest kilkaset metrów poniżej. Droga na jeden samochód, pełna serpentyn, z prawej przepaść, od czasu do czasu niewielkie mijanki. Przez najbliższe kilka godzin czuję się jak w grze komputerowej, z tą różnicą, że 
w grze ma się więcej niż jedno życie;)
 

Jezioro możemy podziwiać jedynie na nielicznych punktach widokowych - ja muszę uważać na drogę, więc nie mogę się rozglądać, Dorota boi się spoglądać w tamtą stronę. Na wszelki wypadek składam lewe lusterko. Zaczynam też żałować, że nie pojechaliśmy od drugiej strony, bo bylibyśmy bliżej skał.
W połowie drogi postanawiamy zrobić przerwę na kawę, wybieram jakąś dróżkę w prawo i zjeżdżamy do małej wioseczki. O dziwo na końcu jest knajpa. O dziwo nie podają kawy.







Polujemy na jakieś miejscowe wino i rakiję. Od czasu do czasu zatrzymujemy się, jednak ceny wydają się za wysokie. Można także kupić miejscowy miód, soki, oliwę, ser. W końcu natrafiamy, jak się wydaje na odpowiednie miejsce. Pani zabiera nas do swojego domu, przedstawia całej rodzinie, a następnie wynosi całe mnóstwo alkoholi i rozpoczyna się degustacja. Czujemy się jak u Grzegorza w Szczawnicy. Ja po drugiej nalewce, wycofuję się, Dorota jednak do końca dzielnie uczestniczy w ceremonii, stając się coraz bardziej rozluźniona i wesoła. Wychodzimy bogatsi o 4l alkoholu (wino białe, czerwone, rakija, nalewka na czarnych owocach i kawie) i ubożsi o 30 E.

W końcu dojeżdżamy do Viprazaru, niestety zaczęło padać więc w strugach deszczu biegniemy do Badanj. Sałatka z wędzonego karpia i zupa rybna wynagradza cały dzisiejszy trud.
Ponieważ zrobiło się dosyć późno i nadal pada odkładamy zwiedzanie Starego Baru na następny dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz